Hamptons to synonim charakterystycznego stylu – miejsca, życia i mieszkania. Pojęcie narodziło się na Long Island, wyspie sąsiadującej z Nowym Jorkiem, gdzie w latach pięćdziesiątych zaczęli przyjeżdżać zamożni nowojorczycy, spragnieni wytchnienia i odpoczynku od zgiełku metropolii. Tak narodziła się legenda Hamptons – targowiska próżności, snobizmu i luksusu.
Hamptons – modna miejscówka

Ale początki były zupełnie inne, raczej biedne, bo „Długa Wyspa” była najpierw ostoją rozsianych nad oceanem purytańskich osad rybackich, które powstały w miejsce pierwotnych siedzib indiańskich: Shinnecock i Montauk. Potem było to również miejsce wielorybników, którzy dzięki modzie na tran zbijali szybkie fortuny, wykupując ziemię nad oceanem. A że fortuna kołem się toczy, ich miejsce na początku XX wieku zajęli stalowi magnaci i inni nowojorscy przemysłowcy, aby w latach pięćdziesiątych stworzyć modę na wypoczynek w miejscu niezbyt odległym, które dzięki bliskości metropolii, stało się mekką relaksu nawet dla najbardziej zapracowanych bogaczy.
Mit Hamptons ustawicznie rósł, aby w latach osiemdziesiątych przygarnąć nową falę, tym razem rzesze finansistów ( i ich finanse) prosto z Wall Street, a już dekadę później barwną plejadę nowobogackich najmłodszej generacji, startupowej. Dzisiaj posiadanie domu po wschodniej stronie wyspy jest oznaką statusu i wyraźnie określa pozycję towarzyską właściciela. Tym bardziej nie dziwi, że swoje dacze ma tu wiele gwiazd estrady, kina i świata sztuki.
Pod skrótem Hamptons kryją się małe miasteczka, wioski i osady usytuowane wzdłuż wybrzeża, skierowane w stronę oceanu – m.in. Westhampton, Hampton Bays, Southampton, Bridgehampton, East Hapton, Wainscott, Sag Harbor, Shelter Island czy surowy Montauk na końcu cypla.
Sprawdź serial „The Afair”, którego akcja toczy się w Montauk
Aktualnie to całoroczne kurorty, których głównym wyróżnikiem są bogaci właściciele wakacyjnych domów, których można spotkać w miejscowym sklepie lub w nadmorskiej kawiarni, albo minąć na którejś ulicy, jak zwykłych przechodniów; to również wybrzeże, które kusi piaszczystymi i szerokimi plażami, wysokimi falami do serfowania, niezłą infrastrukturą dla plażowiczów, a nawet rekinami – np. Jones Beach, najbardziej plebejska, oferuje parking na 25.000 aut, bo tam właśnie organizowane są koncerty rockowe, a trochę dalej na wschód Fire Island to znana plaża gejowska, i jeszcze Main Beach czy Cooper Beach uznawane za najlepsze plaże w USA. Hamptons to amerykański crème de la crème, prawdziwie stylowa śmietanka i styl życia elit.
Hamptons – high life

Powiedzieć, że nieruchomości w tej okolicy nie są tanie to zwykły eufemizm! Ceny tutejszych domów są obłędne. Jedna z najdroższych posiadłości w Stanach Zjednoczonych znajduje się właśnie w Hamptons i wyceniana jest na 150.000.000 $ (właścicielem drugiej jest aktualnie urzędujący prezydent Donald Trump, ale chodzi o apartament z widokiem na Central Park).
Przykład nieruchomości w rejonie Hamptons, jednej z najdroższych w Stanach Zjednoczonych, aktualnie wystawionej na sprzedaż – możecie się skusić 🙂 .
W tej okolicy ceny zdecydowanie dyktują sprzedający, dzięki czemu nowymi właścicielami zostają wyłącznie osoby z prasowych czołówek – tacy jak na przykład szef Googla. Średnia cena domu to jakieś 1.500.000 $, chyba że z widokiem na ocean to trochę więcej – tak od 5.000.000 $ wzwyż. Tutaj nie mieszkają zwykli zjadacze chleba, a wszyscy, którzy na wyspie pracują – gotują, sprzątają, kelnerują itp. – dojeżdżają do pracy z Nowego Jorku; ich nie stać na życie na wyspie.
Ale to właśnie tutaj w warzywniaku spotkasz Roberta de Niro albo Jane Fondę, a na plaży miniesz się z Gwyneth Partlow i jej dziećmi. Bo tylko tutaj naprawdę każdy dom ma ciekawą historię i jakiegoś znanego właściciela – a często i kilku (po sobie oczywiście) – jak np. Andy’ego Warhol’a, w gościnie u którego Rolling Stonesi napisali piosenkę „Memory Motel”, często śpiewaną po zmroku na tutejszych plażach.

No i tylko tutaj można odwiedzić dom wybudowany przez Theodora Roosevelta – Sagamore Hill – który pełnił rolę wakacyjnej rezydencji prezydenta i nieoficjalnego Białego Domu w czasie letniego wypoczynku.
Nie tak łatwo jednak poznać tutejsze domy, które ukrywają się za osłonami z żywopłotów – wysokich i szerokich, chronione przed wzrokiem wścibskich i obecnością obcych. Największe i najdroższe rezydencje dostępne są jedynie dla wtajemniczonych. Można jednak wynająć sobie dom na lato albo chociaż na weekend, żeby poczuć miejscowy klimat i poznać wymogi, jakim trzeba sprostać mieszkając w Hamptons.
Przede wszystkim dress code – tylko, jeśli zechcesz wtopić się w otoczenie – obowiązkowo styl marynistyczny, casuallowy, odrobinę nonszalancki (standardem są skórzane mokasyny z białą podeszwą, kolorowe polówki od Ralfa Laurena, bejsbolówki – dla panów, a wygodne baleriny, lniane tuniki i luźne spodnie w różnych odcieniach bieli i pasteli – dla pań itp.). Druga sprawa – pieniądze – trzeba wiedzieć, że tutaj nie rozmawia się o pieniądzach; tutaj się z nich korzysta, czyli lekką ręką wydaje. Ceny są dostosowane do finansowych standardów mieszkańców i ze względu na ich wysoki status nie mogą być inne.
Trzeba jednak pamiętać, że mieć pieniądze, a należeć do klubu prawdziwej elity to dwie różne kwestie. Wisienką na torcie, świadczącą o prawdziwej pozycji, jest podobno udział w co poniedziałkowych wyspiarskich przyjęciach w Guild Hall – nie dasz rady zostać, bo musisz wracać do miasta, żeby pracować? – jeśli w poniedziałek musisz być w biurze, nie jesteś wystarczająco bogaty, aby mieszkać w Hamptons!
Hamptons – sztuka urządzania

Jeśli jednak już mieszkasz, albo chcesz mieszkać w stylu Hampton, warto poznać główne składowe tej eklektycznej mieszanki, która powstała z połączenia miejskiego stylu życia nowojorskich elit i wiejskiego charakteru rybackich osad, wytypowanych w pewnym momencie na oazy komfortowego relaksu.
Znany nam styl Hampton łączy dobra luksusowe i komfort użytkowy z wakacyjnym luzem i niewymuszoną elegancją. Ale początki były różne, próby przenoszenia wielkomiejskich apartamentów wprost do drewnianych domów nastręczały pewne trudności, głównie z pogodzeniem ze sobą tak różnych stylistycznie światów. Wbrew pozorom drogie meble i jeszcze droższe dodatki (np. bezcenne dzieła sztuki) nie zawsze tu pasowały, szczególnie jeśli były dość ciężkie, masywne i ciemne. Właśnie o tym przekonali się pierwsi styliści i właściciele wakacyjnych siedlisk, które miały lekką konstrukcję, były otwarte na otoczenie i wypełnione naturalnym światłem.
Tutejsze domy z zewnątrz nie rzucały się w oczy (teraz bywa inaczej), projektowane i budowane były w kolonialnej stylistyce nawiązującej do historii miejsca, bazując na naturalnych materiałach i dbając o wkomponowanie bryły w otoczenie. Często sprawiały wrażenie wyblakłych, bo dachy kryte gontem i malowane drewniane elewacje narażone na działanie słońca, wiatru i morskiej bryzy z biegiem czasu tracą na wyrazistości, wtapiając się w krajobraz morza i plaży. Właśnie te kolory są bardzo charakterystyczne dla stylistyki Hamptons. Podobnie jak naturalne produkty wysokiej jakości.

Same budynki są przestronne, zwykle dwukondygnacyjne, otoczone zadaszonymi werandami, które czasami pełnią rolę przeszkolonych oranżerii. Na parterze znajduje się zwykle rozległa strefa dzienna, gdzie m.in. dominuje duża, otwarta kuchnia, jedna lub kilka jadalni, salon główny i kilka mniejszych, atria, patia, taras z basenem itp. Piętro oferuje standardowo wygodne sypialnie z łazienkami i garderobami, czasami pokój gier albo sala kinowa itd.

Wyróżnikiem tej architektury są wykusze, wieżyczki, werandy i altany oraz wielospadowe dachy i daszki, jak również dość skomplikowany obrys budynku; te domy na pewno nie są energooszczędne (przynajmniej w wersji mega luksusowej).
Rezydencje mają bardzo charakterystyczne okna – duże i białe, na parterze w części reprezentacyjnej często prawie na wysokość całej kondygnacji; czasami ze szprosami; zwykle zaopatrzone w drewniane, również białe okiennice tzw. shuttersy.

Aranżacje w stylu Hampton są bardzo eleganckie i szykowne, a mimo to przytulne i ciepłe; to mieszanka bardzo różnych estetyk – nowoczesnej klasyki, wpływów angielskich, art deco, elementów marynistycznych i rustykalnych. Taki efekt można uzyskać łącząc ze sobą w odpowiednich proporcjach naturalne materiały – drewno, wiklinę, kamień, szkło, ceramikę, srebro, czy mosiądz i wykorzystując jasną kolorystykę, charakterystyczną dla terenów nadmorskich – przede wszystkim biele, beże i błękity. Ich dopełnieniem mogą stać się również inne kolory wybrzeża, które poprzez kontrast podkreślą morski klimat aranżacji – np. granaty, brązy, szarości. Bardzo ważnym elementem dekoracji są tutaj tkaniny – miękkie, raczej jasne, naturalne – pojawiające się, jako długie zasłony, obicia sof, kanap, szezlongów, foteli i krzeseł, dywany, chodniczki, albo wielobarwne i wszędobylskie poduszki.

Wnętrza Hampton są przestronne i otwarte – na otoczenie i na siebie, kolejne pokoje płynnie łączą się ze sobą, strefy wydzielone są zwykle kształtem pomieszczeń, obniżonym podciągiem np. w kształcie łuku lub odpowiednim ustawieniem mebli. Duże okna znakomicie doświetlają wnętrza, podkreślając jasne ściany, głównie białe, raczej ciemne drewniane podłogi oraz meble – pastelowe komplety wygodnych siedzisk, ław i stolików pomocniczych, nastrojowych i licznych lamp, nie tylko stołowych, regałów otwartych na książki wraz z walorami obowiązkowego kominka. Stylizację dopełniają zwykle dodatki w stylu marynistycznym – wazy z okazałymi muszlami, liny okrętowe, kotwice i dużo świeżych kwiatów. Hampton to kwintesencja bardzo stylowego (i drogiego) luzu.
http://dev.besthomecafe.pl/2017/07/11/wnetrza-w-stylu-hampton/
Zobacz jak urządzić salon w stylu Hampton
Zobacz jak urządzić kuchnię w stylu Hampton
Zobacz jak urządzić łazienkę w stylu Hampton

Źródła zdjęć: Sotheby’s International Reality, Chango&Co, Evermore&Co, Plunkett Homes